Turystyka patologiczna

Turystyka patologiczna

Turystów ze względu na sposób spędzania czasu można podzielić na kilka znacznie różniących się od siebie grup.

Niektórzy są niezmiernie wygodni i spędzają wolny czas w 4 gwiazdkowych hotelach, inni wybierają autokarowe wycieczki objazdowe, są i tacy, którzy delektują się wolnym czasem spędzonym na łonie natury. Weźmy pod uwagę tą ostatnią grupę, która z kolei dzieli się na mniejsze podgrupy. I tak większość z nich to turyści o charakterze wybitnie niesportowym, którzy to częściej zajmują się okupowaniem „obozów” – schronisk; mniejsza grupa natomiast, o której będzie mowa to wybitnie mobilni turyści, którzy poruszają się siłą własnych mięśni. I tak owa grupa turystów, nazwana „patologiczną” nabiera takich cech istotnie. Gdyż, kto może zrozumieć codzienne pokonywanie do 50 km dziennie z ciężkim plecakiem w upale? I tacy też turyści uważają, że uprawiają turystykę wybierając się na rajdy o dystansie 150 km. Przecież to też turystyka prawda, skoro nie biegną, odpoczywają i nie patrzą na czas. Jednak czy faktycznie takie „turystyczne” wypady powinny zyskać określenie – turystycznych? Gdzie przebiega granica między uprawianiem turystyki a patologicznym spędzaniem czasu i kiedy można ją przekroczyć? Temat nie jest prosty, a odpowiedź wynika głównie od osobistych predyspozycji danego „turysty”. I tak dla przeciętnego człowieka dystans 10 km może okazać się abstrakcyjny, to dla innego 50 km to przysłowiowa „bułka z masłem”.

Niezależnie od sposobu uprawiania turystyki liczy się osobista satysfakcja i przyjemność płynąca ze spędzania wolnego czasu poza domem.

Dodaj komentarz